opowiem Wam coś, coś co daje NADZIEJĘ że jeszcze są zajebiście fajni nauczyciele
... poniedziałek godz. 9:00 dzwoni telefon, patrzę
Rafał
... oddzwonię później, właśnie wychodziłem na trening, a że nie mam w zwyczaju zabierać go ze sobą kiedy idę pobiegać po lesie, po asfalcie też, w sumie to w ogóle jak gdzieś wychodzę poza pracą (telefonu, nie Rafała, ostatnio z Rafałem jakoś nam nie po drodze biegowej) więc i tym razem telefonu nie zabrałem
... trening to w sumie mało efektywny, latałem tak sobie od ścieżki do przedeptu, bez składu i ładu, z tylko jedną myślą ... co by tu jeszcze Wam zaserwować ciekawego na kolejnych naszych zawodach, a że wpadło mi pod buty kilka dodatkowych podbiegów to i trening się wydłużył i myśli pobiegły sobie gdzie indziej
... kilka godzin później,
dzwoni telefon, godz. 19:00 ... o żesz w mordę zapomniałem oddzwonić (dla tych co mnie znają, to nic odkrywczego), dzwoni Rafał, no nic odbiorę, uparty, więc coś zapewne chce ... oby to nie była prośba o dodatkowy pakiet na Szybkie Badyle
.
.
.
a co wyszło z tej rozmowy to sobie przeczytajcie w załączniku

Rafał to jeden z niewielu nauczycieli których znam i SZCZERZE PODZIWIAM za to co robi i ile dają serca swoim dzieciakom.
Żeby nie było, nie wierzcie mu, że my coś, że dzięki nam, że bez nas by się nie udało ... nie tym razem, cały pomysł, idea, zaangażowanie, realizacja to tylko i wyłącznie zasługa Rafała, a że chłop przy okazji skromny ba, tacy też się czasami zdarzają