Postaw mi kawę na buycoffee.to

 RYKOwisko ULTRA-Trail
GORZEWO, 31.05-01.06 2024

Kiedyś chciałem być „Ultrasem”. Dziś, moje „kiedyś” oznacza „nigdy”. Dwa maratony…walka z czasem..kontuzja..stop. Wystarczy.

Czasem mi się zwyczajnie nie chce. Niekiedy, droga z kanapy do szafki z butami, to dystans ultra. Czasem, powiedzieć sobie - wyjdź i biegnij, to jak wmówić sobie, że meta ultramaratonu jest tuż za rogiem. A potem wreszcie wybiegam. I mam w głowie milion refleksji.

Jeśli chciałem być ultramaratończykiem, to znaczy, że kim chciałem być?

Ultramaratończyk – osoba, biegająca dystanse powyżej maratonu tj. 42,195 km. Tyle Wikipedia.

Definicja jak każda inna, tyle tylko, że dla mnie zbyt uboga, zbyt lakoniczna. Za płytka.

Podziwiam „Ultrasów”- przyznaję. Dla mnie to ludzie z żelaza, choć z prochu powstali. To jednostki nadzwyczajne, o stalowych mięśniach, nieograniczonych płucach, niezłomnej psychice. To biegacze ambitni, zaradni, doskonali. To ludzie z innego wymiaru. Nastawieni na sukces, z wola walki godną Championów. Są perfekcyjni, to pewne. Nikt ze słabym charakterem nie jest w stanie pokonać 85 km w samotności.

Czasem zastanawiam się, ile człowiek jest w stanie przebiec. Gdzie jest granica możliwości Ultramaratończyków? I czy w ogóle ona istnieje? A może po prostu…może… „Sky is the limit” ….

I wreszcie pytanie najważniejsze, które od zawsze mnie nurtuje. Co wyznacza granicę możliwości ultra biegacza? Ciało, czy umysł?

Zbyt wiele pytań. Ile osób, tyle teorii. Zostawmy je bez odpowiedzi.

Za nieco ponad miesiąc RYKOWISKO, pierwsze ultrabieganie na Mazowszu. Czuję wewnętrzną potrzebę uczestniczenia w nim, jako kibic, jako mieszkaniec tego miasta, jako kolega „Ultrasów”, chłopaków, którzy wymyślili ten bieg. Wreszcie jako człowiek, który walczył kiedyś na "przyziemnym" dystansie 42.195 km, a teraz chce obejrzeć i przeżyć coś ..nieziemskiego.

Chcę zobaczyć bohaterów RYKOWISKA, z grymasem zmęczenia, bólu, i szczęścia na twarzy, tych, którzy ukończą bieg i tych, którzy tym razem nie dadzą rady. Chcę tak zwyczajnie, po ludzku pogratulować im tego, o czym zawsze marzyłem. I powiedzieć to, co jak mantrę powtarzałem sobie na ostatnich kilometrach mojego najtrudniejszego maratonu…..”Pain is temporary, glory lasts forever” (Ból przemija, chwała trwa wiecznie)

[andrzej ziółek]

nasze  wsparcie